Wczytywanie...

Podczas gdy inwestora Elektrowni Północ reprezentowało ponad 10 osób, na rozprawę przybyło niewielu mieszkańców Kociewia. Zapewne przyczyniła się do tego wczesna godzina, na którą zwołano rozprawę. Większość osób potencjalnie zainteresowanych udziałem w postępowaniu o godzinie 9.00 jest w pracy i tym samym nie ma możliwości uczestnictwa w postępowaniu.

Kolejnym zaskoczeniem dla przybyłych było przedstawienie przez prowadzących celu rozprawy. W zawiadomieniach przesyłanych pocztą został on przedstawiony w sposób, który pozwalał zakładać, że każda ze stron będzie mogła szeroko zaprezentować swoje zastrzeżenia do dokumentacji związanej z inwestycją. Nic bardziej mylnego! Okazało się, że celem rozprawy jest jedynie weryfikowanie stron postępowania administracyjnego. Tym niemniej ekspert Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, dr hab. Leszek Pazderski, zaprezentował krytyczne uwagi dotyczące błędnie obliczonych spodziewanych emisji toksycznych metali ciężkich, które wydobywać się będą z kominów Elektrowni Północ. Według niego wartości obecnie wskazywane przez Elektrownię Północ są zaniżone około stukrotnie. Gdyby były one zgodne z rzeczywistością to należałoby uznać, że elektrownia przyczyniać się będzie do polepszania stanu powietrza na Kociewiu! Wywód dr. Pazderskiego wprowadził w niemałą konsternację zarówno urzędników starostwa, jak i reprezentantów Elektrowni Północ.

Następnie przystąpiono do weryfikacji stron postępowania. Kiedy prowadząca spotkanie zapytała zgromadzonych, kto rości sobie prawo do uznania za stronę w toczącym się postępowaniu administracyjnym, sprzeciw wobec takiej praktyki zgłosił Radosław Sawicki, reprezentujący stowarzyszenie „Wspólna Ziemia”. Zauważył on, że ponad 40 osób już w czerwcu br. złożyło pisemne wnioski o dopuszczenie do postępowania na prawach strony. Do dziś osoby te nie uzyskały żadnej odpowiedzi od organu prowadzącego postępowanie, czyli ze Starostwa Powiatowego w Tczewie. Osoby te nie zostały także zaproszone na rozprawę administracyjną. Jednocześnie – jak dowodził Sawicki – urzędnicy już rozstrzygnęli o tym, kto może być stroną, a kto nie, i przesłuchiwanie nielicznych zgromadzonych mieszkańców terenów zagrożonych budową Elektrowni Północ uznał za farsę. Jako dowód wskazał on „protokoły” znajdujące się w aktach sprawy, w których urzędnicy starostwa w oparciu o dostarczone przez inwestora zasięgi oddziaływań arbitralnie stwierdzili, że żadnej ze zgłoszonych osób nie przysługuje prawo bycia stroną. Sawicki zarzucił organowi prowadzącemu brak zapewnienia szerokiego udziału społecznego w postępowaniu administracyjnym oraz zakwestionował rzekomy swobodny dostęp do zgromadzonych akt sprawy.

Rozprawa administracyjna trwała ponad trzy godziny, jednak większość z tego czasu upłynęła na konstruowaniu protokołu i jego odczytywaniu. Zarówno organizacja rozprawy jak i nieklarowne podanie jej celu potwierdzają obawy organizacji, które spodziewają się dalszego utrudniania udziału społecznego, jak miało to już miejsce w procesie inwestycyjnym Elektrowni Północ.