Wczytywanie...

- Nasze plany dotyczące budowy Elektrowni Północ nie ulegają zmianom. Kontynuujemy projekt, będziemy dalej starać się uzyskać wszystkie niezbędne pozwolenia i rozpocząć budowę – mówi Piotr Maciołek, prezes Elektrowni Północ Sp. z o.o.

Tymczasem Zbigniew Prokopowicz, prezes spółki Polenergia S.A. – właściciela spółki Elektrownia Północ – oficjalnie ogłosił, że firma porzuca inwestycje w węgiel na rzecz projektów opartych o energetykę wiatrową i gazową. Wycofała się z budowy Elektrowni Północ, gdyż jest ona nieopłacalna i ryzykowna. Zamierza ten projekt jak najszybciej sprzedać. Dlaczego więc prezes Maciołek wprowadza opinię publiczną w błąd twierdząc, że projekt zostanie ukończony?

W reportażu stanowisko wyraził Dariusz Górski, zastępca burmistrza Pelplina:

Mieszkańcy Pelplina od wielu lat oczekują tej inwestycji. To inwestycja, która pobudziłaby rozwój nie tylko Pelplina, ale także całego regionu (...) Tam miałoby być zatrudnione 3-4 tys. osób przy samej budowie. Przy obsłudze elektrowni pracę znalazłoby około tysiąca osób.

Lokalni mieszkańcy od wielu lat masowo protestują przeciwko budowie Elektrowni – zawiązali własne stowarzyszenie i czynnie uczestniczą w postępowaniach administracyjnych. Sam inwestor nie wie, ile osób zatrudni przy budowie – raz podaje 3 tys., innym razem do 2,5 tys. Wiceburmistrz Dariusz Górski podaje liczbę ponad dwa razy większą. Pomija za to informację, że obsługiwać ją będą specjaliści i raczej nie będą to mieszkańcy okolic Pelplina. Nie wspomina ani o lokalnych, stałych miejscach pracy w rolnictwie i turystyce, które zlikwiduje Elektrownia Północ, ani o utraconych setkach miejscach pracy, które wygenerowałby rozwój energetyki odnawialnej.

- Kwestia zanieczyszczeń, którą ekolodzy podnoszą, nie mają tutaj uzasadnienia – twierdzi w reportażu Mariusz Weroniecki, który reprezentuje niewielką grupę zwolenników tej inwestycji. Wprowadza widzów w błąd, gdyż zarzuty organizacji ekologicznych dotyczące zanieczyszczeń z Elektrowni Północ są w pełni uzasadnione i podparte licznymi ekspertyzami naukowymi. Niezależni eksperci jednoznacznie wykazali, że zanieczyszczenia z Elektrowni Północ wielokrotnie przekroczą dopuszczane prawem normy. Udowodnili też, że inwestor zaniżył poziomy emisji niektórych metali ciężkich ponad 100-krotnie, co było jednym z powodów odebrania inwestorowi pozwolenia na budowę.

Michał Miłosz, przedstawiciel firmy, która miałaby wybudować ten obiekt uważa, że Elektrownia Północ to w pełni ekologiczny obiekt. Tymczasem żadna elektrownia węglowa, nawet najnowocześniejsza, nie jest bezpieczna dla środowiska ani tym bardziej „ekologiczna”. Elektrownia Północ nie może nawet uchodzić za nowoczesną. Sama instalacja odsiarczania spalin ma generować ścieki, które, już po ich oczyszczeniu, będą zawierać np. 5 razy więcej ołowiu, 8 razy więcej kadmu i 3 razy więcej rtęci, niż można uzyskać w przypadku zastosowaniu tzw. najlepszej dostępnej techniki stosowanej od końca lat ’90!

- Gmina i okoliczne miasta będą mogły podnieść swój status i rangę finansową tylko i wyłącznie z tego tytułu, że ta elektrownia będzie – twierdzi Mariusz Weroniecki. Tymczasem w przypadku budowy elektrowni węglowej wartość dodana, która zostaje w regionie to jedynie 15%, w przypadku rozwoju energetyki odnawialnej – aż 80%. Wbrew nadziejom zwolenników elektrowni, nie ma dowodu na to, że inwestycja pobudzi rozwój regionu. Pewne jest natomiast, że uniemożliwi jego rozwój zrównoważony oraz odbije się na rolnictwie i turystyce. Gorące, toksyczne ścieki z elektrowni zatrują Wisłę. Zanieczyszczenia powietrza poważnie zagrożą zdrowiu mieszkańcówuszkodzą bezcenne zabytki, takie jak zamek w Malborku i katedra w Pelplinie. Skażenie gleb i zaburzenie stosunków wodnych w regionie, spowodowane odwodnieniem terenów pod budowę elektrowni, będzie miało katastrofalne skutki dla rolnictwa.

W programie pojawia się też kwestia zbawiennego wpływu podatków na budżet Pelplina. Nie wspomniano natomiast, że na budowie Elektrowni finansowo zyska tylko ta jedna gmina. Sąsiednie nie zobaczą ani złotówki, choć ukryte koszty zanieczyszczenia środowiska i utraty zdrowia poniosą wszyscy. To prawdziwa cena budowy elektrowni, którą zapłacą mieszkańcy całego Pomorza, także Pelplina.

Inwestor uzasadnia potrzebę budowy elektrowni tym, że Pomorze boryka się z problemem deficytu energetycznego. Zwolennicy Elektrowni Północ przemilczają jednak fakt, że ten region ma największy w Polsce potencjał do produkcji czystej energii opartej na źródłach odnawialnych, które są tańsze od energetyki węglowej i bezpieczne dla ludzi i środowiska. Ich rozwój połączony z podnoszeniem efektywności energetycznej mógłby rozwiązać problemy energetyczne Pomorza. Zostało to ujęte między innymi w Regionalnym Programie Strategicznym Ekoefektywne Pomorze. Program jasno określa, że szansą dla rozwoju Pomorza jest energetyka odnawialna i rozproszona oraz poprawa efektywności energetycznej. Diagnozuje też główne zagrożenia dla regionu: wzrost oddziaływania sektora przemysłowej energetyki na środowisko i zahamowanie rozwoju energetyki rozproszonej opartej na odnawialnych źródłach. Takim zagrożeniem jest właśnie budowa węglowego giganta, która zatruje środowisko i zablokuje rozwój czystej, bezpiecznej energetyki na co najmniej 35 lat.

Mariusz Śledź, radny Pelplina i znawca Kociewia, tak komentuje wypowiedzi zawarte w materiale TVP3:

Z zażenowaniem słucham wypowiedzi przedstawicieli samorządów najniższych szczebli, którzy budowę elektrowni w Rajkowach uzasadniają bilansem energetycznym północnej Polski i troską o rozwój Pomorza. Osoby te usiłują wypełniać zadania do nich nie przynależące i wykraczające poza ich kompetencje oraz wiedzę. Samorządowcy ci zostali wybrani po to, aby dbać o interesy mieszkańców gminy i powiatu i tylko takie kompetencje daje im ustawa samorządowa.

Radny Śledź zwraca także uwagę na lekceważenie mieszkańców przez władze i inwestora:

Mieszkańcy nie zostali dostatecznie poinformowani o skutkach budowy elektrowni węglowej. Skupiono się głównie na miejscach pracy i wpływach do budżetów samorządów. Aby przyspieszyć proces inwestycyjny bezkrytycznie akceptowano zapewnienia inwestora o neutralności instalacji dla środowiska, zdrowia i życia. Moje zaufanie do państwa polskiego zostało mocno osłabione, niespodziewanie jednak zadziałały inne instytucje czuwające nad przestrzeganiem prawa w Polsce. Na wysokości zadania stanęły sądy, na szacunek zasługują niektórzy urzędnicy, zajmujący stanowisko obiektywne, mimo że nie było to łatwe. Na koniec wymienię organizacje ekologiczne, które nie tylko wzięły na siebie edukowanie społeczeństwa w aspekcie zagrożeń, ale także miały wystarczająco dużo kompetencji, aby skutecznie wspierać mieszkańców w sprawach toczących się w urzędach i sądach.

Dalszy los Elektrowni rzeczywiście zależy od inwestora. Jednak by uzyskać pozwolenie na budowę musiałby spełnić podstawowy warunek – udowodnić, że Elektrownia Północ nie zagrozi ludziom i środowisku. W świetle obecnej wiedzy naukowej, w przypadku elektrowni węglowej jest to praktycznie niemożliwe.

Więcej informacji na temat wpływu Elektrowni Północ na region oraz alternatywy energetycznej dla Pomorza.